Oliver Baumann przez wiele lat wybiegał dla drużyny z Freiburga, swoje pierwsze kroki stawiał właśnie na obiekcie, na którym jutro dojdzie do pojedynku pomiędzy TSG, a SCF. Czeka nas kolejny derbowy mecz z wielką dawką emocji.

Czego się spodziewasz jutro?

Intensywnego, walecznego i zaciętego spotkania - jak w rundzie jesiennej. Chcemy rozpocząć serię i po wygraniu ze Stuttgartem znowu zapunktować. W najlepszym przypadku mogłyby to być trzy punkty.

Oczekujesz gwizdów ze strony kibiców gospodarzy?

Możliwe, jednak tym się teraz nie zajmuję. Muszę zaakceptować taki stan rzeczy, bo i tak niczego nie zmienię.

Masz jeszcze kontakt z byłymi kolegami?

Oczywiście. Jest ich coraz mniej, ale to logiczne. Nie tak dawnego jeszcze tam grałem, dlatego kojarzy się większość twarzy. Po zmianie klubu kontakt się nie urywa ot tak. Ale w tym tygodniu mało zaglądałem na komórkę.

Czy rodzice i znajomi pojawią się na stadionie?

Tak. To by było dziwne, gdyby nie chcieli przyjść. Dlatego muszę jeszcze załatwić kilka biletów na sobotni mecz.

Jaki masz stosunek z trenerem Christianem Streichem?

To była wyjątkowa znajomość. Szkolił mnie w juniorach, a potem w pierwszej drużynie. Jest typem trenera, który stawia człowieczeństwo i emocje ponad sportowe relacje. Naturalnie nie był zwolennikiem mojego transferu, ale to jest zrozumiałe. Chce jak najlepiej dla SCF. Nawet zmiana zespołu nie wpłynęła na pogorszenie tych udanych relacji.

A co odpowiedział Christian Streich na to samo pytanie? - Powrót Oliego? Mam mieszane uczucia. Kiedy go widzę w trykocie Hoffenheim to zadaję sobie pytanie: Czemu on gra w niebieskim, a nie w czerwonym? Mam nadzieję, że zostanie przyjęty w taki sposób, na jaki sobie zapracował. Na tyle ile znam swoich kibiców, to czeka go miłe powitanie.