Nastrój Marvina Comppera po wygranym 3:1 meczu z VfL Wolfsburg pozostanie pewnie nieznany. Jednak znalazł czas aby przedstawić swój obraz meczu i euforii w zespole i jego otoczeniu. Dochodzi do zaskakujących wniosków – Nie jestem zdania, aby zwycięstwo było ciężkie.  Spoglądając trzeźwym okiem na mecz widać, że całe spotkanie graliśmy dobrze. Niewiele odpuściliśmy.

Mimo to Hoffenheim przy stanie 2:0 utraciło bramkę, co mocno zezłościło Comppera – Przed meczem powiedzieliśmy , że chcemy grać  przy rzutach wolnych na spalone. W pierwszej połowie to się nie powiodło, w drugiej znowu próbowaliśmy i znowu się nie udało – stwierdza zawodnik i żąda – Zanim znowu będziemy tak grać, musimy popracować nad tym na treningach, żeby żaden zawodnik nie był zaskoczony i nie skupił się zbytnio na jednym piłkarzu przesypiając resztę. W tym momencie byłoby lepiej, gdybyśmy po prostu grali jeden na jednego. Już na początku wiadomo było, co nie funkcjonuje dobrze. Mieliśmy szczęście. Kiedy po raz pierwszy tak grasz nie jest łatwo.

- Niektórzy piłkarze za późno zostawili pole karne czyste – stwierdza Compper i ma na myśli kapitana Becka, który przesuwał się na spalonego i wtedy Mandzukić  podał głowką. – Kiedy on chce wtedy zareagować jest już za późno. To było głupie, tak wpadła bramka. W ogólnym rozrachunku jest to wprawdzie bez znaczenia. Chcieliśmy wygrać 3:1 i mieliśmy okazje aby strzelić więcej niż trzy bramki.

TSG zwyciężyło i przesunęło się na czwarte miejsce w tabeli. Jednak o zmianie kursu i radości z przybycia Holgera Stanislawskiego Compper nie wie zbyt wiele – Nie widzę tego dokładnie tak. Dla mnie radość jest za duża. U nas zawsze świętuje się zbyt głośno a zamartwia na śmierć. Uważam, że w tamtym sezonie rozegraliśmy kilka dobrych meczów pod wodzą Marco Pezzaiuoliego, tylko nie strzelaliśmy bramek w kluczowych momentach.  Teraz po prostu strzelamy.

Być może przez Comppera przemawiają doświadczenia z sezonu 2009/2010, kiedy Hoffenheim było mistrzem jesieni, a potem spadło w tabeli – Jesteśmy na dobrej drodze, ale to dopiero droga. Sezon jest długi.  Zeszłe lata doskonale pokazały, że sama dobra runda jesienna nic nie daje.  Proszę, aby zbytnio nie świętować. Kiedy tylko się uspokajamy zaczynamy przegrywać. Musimy piekielnie uważać. Ale mam zaufanie do naszych chłopców. Jeśli zatroszczymy się o nasze interesy będziemy wygrywać.